Tym razem postanowiliśmy wyruszyć do Konstancina, by kontynuować wycieczkę ze „Spacerownikiem”* – tutaj znajdziecie opis naszej pierwszej takiej wyprawy.
Zaczęliśmy od Starej Papierni w Mirkowie, która nadal funkcjonuje – produkuje się w niej obecnie papier higieniczny. Budynki pochodzą nawet z lat 30. XIX w. Jest to jeden z dwóch zakładów fabryki – w górnym zakładzie znajduje się obecnie centrum handlowe.
Zabudowa znajdująca się w sąsiedztwie należy do dawnej osady fabrycznej (XIX w). Wśród niej są zarówno domy mieszkalne, jak i gmachy socjalne. Najbardziej okazały z nich (na zdjęciu poniżej) stanowił ambulatorium.
Budynki mieszkalne zamieszkiwane były głównie przez robotników papierni nazywanych Ciepokami. Zostali oni przeniesieni (wraz z fabryką) z Mirkowa nad Prosną. Nazwa pochodząca z ich gwary miała mniej więcej oznaczać tyle co „przerzuceni”.
Pomiędzy fabryką a osiedlem robotników znajduje się neogotycki kościół Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, powstały w latach 1907-09.
Naprzeciw kościoła widać staw, w którym hodowano kiedyś karpie.
Z Mirkowa wzdłuż Jeziorki, skierowaliśmy się na Stocer – czyli Stołeczne Centrum Rehabilitacji. Mieści się ono przy Parku Zdrojowym im. Hrabiego Witolda. Utworzone zostało w latach 50. XX w. Pawilony rozmieszczono w eleganckich willach. Dziś niestety są one mocno zaniedbane.
Na zdjęciach poniżej Pawilon G – pensjonat „San Soucis” z 1929 r.
Pawilon G.
Willa „Malutka” czyli Pawilon F z około 1914 r. Zagrała ona w filmie Barei „Żona dla Australijczyka” udając nadmorską willę w Gdyni.
Pozostałe pawilony:
Po opuszczeniu terenu Stocera, po drugiej stronie ul. Piotra Skargi natrafiliśmy na opuszczona willę. W Konstancinie zobaczyć ich można wiele.
Naprzeciwko, stoi willa „Ustronie”, która należała przed wojną do „króla piwa”, właściciela znanego wówczas browaru Haberbusch i Schiele. Obecnie, według informacji ze „Spacerownika” jej właścicielem jest z kolei „król wermutów”. Willa została znacznie rozbudowana w latach 90. właśnie przez nowego właściciela. Straciła wtedy niestety swój secesyjno-modernistyczny charakter, przekształcając się w groteskowy zameczek.
Nieopodal, znajduje się willa „Urocza” – o dziwo powstała w okresie panowania mody na modernistyczną architekturę.
Na ul. Sanatoryjnej jedną z okazałych willi jest ta „Pod Gryfami” – nazwę wyjaśni poniższa fotografia. Rezydencja swoją architekturą nawiązuje do wielu znanych budynków, m. in. widoczna na zdjęciu kopuła, przypomina tę z warszawskiej Królikarni.
Jedną z najsłynniejszych willi Konstancina była kiedyś willa „Julisin” (ul. Żółkiewskiego). Przed wojną stał tu luksusowy i elegancki dom z wielkim ogrodem. Wnętrza budynku ozdabiały dzieła sztuki. Spotykały się tu elity, odbywały liczne koncerty.
Sytuacja zmieniła się diametralnie podczas wojny, kiedy willa została skonfiskowana przez Niemców. W późniejszych latach przez chwilę zajmowana była przez warszawskie liceum im. Reytana, a póżniej przekazano ją Bolesławowi Bierutowi. Po kolejnych przejściach z rąk do rąk, willa stała pusta i niszczała. W 2008 r. nowy właściciel rozebrał ją niezgodnie z prawem. Widoczny na zdjęciu poniżej zachowany budynek to portiernia. Krążą informacje, że słynna willa ma zostać odbudowana.
Bardzo okazała i efektowna jest z kolei neoklasycystyczna willa Pallas Athenae (ul. Piasta). Wybudowana została prawdopodobnie w 1906 r. Kiedyś znajdowało się tu nawet boisko do krykieta i stajnia. Zamieszkiwał ją m.in. łódzki producent tasiemek i koronek.
Jeszcze jedna z niestety dość wielu smutnych historii konstancińskich willi wiąże się z willą o nazwie „Anna” (ul. Żeromskiego). Stanowi ona najcenniejszy zabytek secesji w Konstancinie. Zaprojektował ją Jan Heurich młodszy.
Był on bardzo ciekawą postacią. Wystarczy nadmienić, że był jednym z twórców Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, a także brał udział w reaktywacji Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie. Piastował również stanowisko pierwszego w niepodległej Polsce ministra sztuki i kultury. Jest autorem wielu znanych budynków w stolicy – np. Kamienicy Krasińskich (Plac Małachowskiego), Domu pod Orłami czy Biblioteki Publicznej. Z kolei jego ojciec, Jan Kacper Heurich pobierał nauki od słynnego Henryka Marconiego, a sam zaprojektował np. kościół Św. Anny, który oglądaliśmy podczas wycieczki po Wilanowie.
„Anna” powstała w 1904 r. Nazwę nadano jej na cześć żony właściciela, adwokata Alberta Klimpela. Zarówno Alberta, jak i jego brata aptekarza, fascynowała nauka. Dlatego też w latach międzywojennych spotykała się tutaj warszawska elita uczonych. Jan Heurich nadał budynkowi nieodparty urok. Oprócz wielu dekoracji, ażurowych ganków, posiada on charakterystycznie wycięte owalne okna.
Dziś niestety willa jest opuszczona i niszczeje.
Konstancin kryje jeszcze wiele nieodwiedzonych przez nas interesujących miejsc. Być może w swoim czasie zorganizujemy jeszcze jedną wycieczkę po tej podwarszawskiej miejscowości.
* Majewski J.S., Bartoszewski D., Urzykowski T., Spacerownik Warszawski, 2007, Biblioteka Gazety Wyborczej