Mapa

W Krainie Jeziorki – dookoła Góry Kalwarii | 30 km

22 sierpnia 2020

Do tej wycieczki zachęcił nas czytelnik, który polecił nam wybrać się jednym ze szlaków Krainy Jeziorki.

Krainę Jeziorki już kiedyś co prawda odwiedziliśmy, było to jednak bardzo dawno temu! Aż nam trudno uwierzyć, że od naszej wycieczki do Grójca upłynęło już 7 lat! Tym razem wybraliśmy sobie szlak dookoła Góry Kalwarii.

Dzień powitał wszystkich straszliwym upałem, dlatego postanowiliśmy (tak na zachętę) zacząć wyprawę od zjedzenia lodów w Górze Kalwarii…  Schłodzeni mogliśmy już ruszyć w drogę 🙂 Niedługo po wyjechaniu z miasteczka, ukazały się nam na horyzoncie ruiny położonego na wzgórzu zamku w Czersku.

Kierując się dalej na południe, minęliśmy Jezioro Czerskie – i jak się okazało, musieliśmy zawrócić z obranej wcześniej drogi, ponieważ dróżka w którą musieliśmy odbić była zasadniczo niewidoczna… Prawdopodobnie zarosła. Z kolei ta, którą się poruszaliśmy zaczęła nam zakręcać w niewłaściwym kierunku. Wróciliśmy zatem do drogi asfaltowej i jechaliśmy dalej na południe, przekraczając rzeczkę Czarną.

Trasa ta jest ogólnie bardzo urokliwa, wiedzie drogami położonymi wśród sadów. Późnym latem lub jesienią można zatem oglądać sobie drzewka oblepione jabłkami, gruszkami czy śliwkami.

Jeśli planujecie wybrać się tą trasą, uwzględnijcie to, że jednak nie do końca nadaje się ona na rowery szosowe. Znacznie lepiej wziąć tutaj rower na szerszych oponach, ponieważ będziecie musieli przedrzeć się przez trochę piachu i wertepów.

Po drodze, w miejscowości Linin, trasa odbija od głównej drogi w bok, aby rowerzysta mógł nacieszyć wzrok widokiem starego wiatraka.

Jest to oryginalny wiatrak typu koźlak, pochodzący z 1854 roku . Przeniesiono go tutaj ze stolicy w 1917 roku, kiedy po okupacji zakończył swą pracę. Ten stary warszawski młyn wietrzny jest obecnie największym koźlakiem w kraju!

Po krótkim przystanku, ruszyliśmy dalej.

Niedaleko od wiatraka, na polanie, spotkaliśmy tę oto pasącą się krowę 🙂

Upał mocno dawał nam się we znaki i zaczął nas wykańczać. Niestety po drodze nie mieliśmy praktycznie w ogóle możliwości ukrycia się w cieniu, jechaliśmy cały czas polnymi drogami lub tymi prowadzącymi między drobnymi drzewkami w okolicznych sadach. Kiedy niebo na horyzoncie zaczęło coraz szybciej ciemnieć, zapowiadając nie tyle złagodzenie upału, co gwałtowne burze, postanowiliśmy jednak nie ryzykować i trasę finalnie skróciliśmy. Po krótkim przystanku w Sobkowie zawróciliśmy w stronę Góry Kalwarii, a poniższe złowieszcze chmury całą drogę próbowały nas dogonić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *