W pierwszą wrześniową niedzielę wybraliśmy się na krótką przejażdżkę, głównie po to, by przetestować drugi rower Agi – Dżesikę, która stała parę lat nieużywana. Na szczęście powstała jeszcze w czasach, kiedy robiono solidne rowery, więc mimo swojego wieku spisała się wzorowo.
Na początek pozwiedzaliśmy Izabelin i trochę okolicznych lasów. Właśnie tam trafiliśmy na kładkę, na której poręczy siedziała sobie czerwona ważka.
Z Izabelina pojechaliśmy na polanę w Truskawiu, gdzie zrobiliśmy sobie małą sesję zdjęciową.
Stąd skierowaliśmy się na południe przez Stanisławów,
by potem skręcić na wschód i przez Stare Babice, następnie Bemowo i Marymont dotrzeć do metra i później do domu.
Wrażenia Agi po wycieczce: Jechało się trochę inaczej niż na Dżastinie – dzięki większym i nieco węższym kołom, po gładkiej nawierzchni mogłam się nieźle rozpędzić, natomiast po korzeniach w lesie – czoło pochylić muszę przed Dżastinem 😉